Spływ kajakowy


25 czerwca 2016 roku spotkaliśmy się na parkingu w Mikołowie - zebrała się spora grupka "Tychołazów" - ponad 30 osób. Przejechaliśmy samochodami na punkt startu - do dzielnicy miasta Rybnik - Stodoły. Raniutko była burza, ale potem to już cały czas towarzyszyło nam słonko. Przesiedliśmy się do kajaków i w drogę :) Ruda to niewielka rzeka - prawy dopływ Odry. Jej źródło jest w pobliżu miasta Żory, a ujście do Odry za miejscowością Turze. Nazwa rzeki pochodzi od licznie występujących tu rud darniowych, z których dawniej pozyskiwano żelazo. Długość szlaku rzecznego to 50 km. W dniu dzisiejszym płynęliśmy ok. 11 km podziwiając przepiękny krajobraz łąk i lasów. Wokół panowała cisza. Przyjemnie ogrzewały nas promyki słońca i słychać było z dala ćwierkanie ptaków. I setki cudnie kolorowych ważek przysiadały gdzie niegdzie. Trzy razy tylko trzeba było przenosić kajaki. Trasa nie była trudna - więc w błogim spokoju, zrelaksowani, po kilku godzinach dotarliśmy do miejscowości Rudy Kozielskie. Szybko przenieśliśmy kajaki na pole biwakowe. Spieszyliśmy się, żeby zobaczyć mecz Polski ze Szwajcarią, który okazał się bardzo emocjonujący i skończył się rzutami karnymi. Oczywiście 1:0 dla Polski :) Potem rozbiliśmy namioty i rozpaliliśmy ognisko i grilla. Były przepyszne przekąski i muzyka :) Odbyły się też warsztaty artystyczne, podczas których malowaliśmy lakierami szyszki, kamyki, a na końcu prawie wszystkie męskie paznokcie :) Dopadła nas wieczorkiem dość spora burza z ulewą i pozalewało nam co niektóre namioty. Ale nie straciliśmy humorów i wymyśliliśmy kolejną fantastyczną zabawę, wykorzystując liczne głębokie, błotniste kałuże. I tu jak kto wolał i jak kogo poniosła fantazja - taniec w kałuży, skakanie w kałuży, wślizgi do kałuży... itd. :) Duzi i mali mieli niezły ubaw :) I tak bawiąc się , każdy na swój sposób ( a były jeszcze śpiewy, gitara i tańce pod wiatą) co niektórzy dotrwali do 4-tej rano. I szybko trzeba było się wyspać...

26 czerwca 2016 roku po bardzo szybkim śnie zjedliśmy śniadanie, zwinęliśmy namioty, spakowaliśmy rzeczy, posprzątaliśmy i zanieśliśmy kajaki nad rzekę. Ale niestety musieliśmy odczekać godzinkę, ponieważ złapała nas burza. Potem wspólnie podjęliśmy decyzję co do dalszego kontynuowania spływu. I prawie wszyscy wylądowaliśmy w kajakach. Ale dziś trasa była trudna, rzeka dzika i meandrująca, z przeszkodami w postaci drzew, kłód, gałęzi i kamieni. A ponad to prawie cały czas padał deszcz. To była istna przeprawa przez dżunglę :) - brakowało tylko krokodyli i piranii :) Mimo zmęczenia i tego, że byliśmy przemoczeni do suchej nitki i już trochę zziębnięci to humory nadal nam dopisywały. I tak po kilku godzinach pokonaliśmy odcinek ok. 13 km i dotarliśmy do celu - do miejscowości Kuźnia Raciborska. Staliśmy tak na brzegu z sinymi ustami i gęsią skórką, woda kapała nam z ubrań, ale jacy szczęśliwi i dumni - że daliśmy radę tym wszystkim przeszkodom :) Przyjechali po nas kierowcy. Na polu biwakowym mogliśmy się przebrać i ogrzać. Po krótkim odpoczynku mogliśmy już jechać do domu. Ale ciężko było się rozstawać... oj ciężko... To były fantastyczne, radosne, szalone, zwariowane dwa dni w towarzystwie najfajniejszych ludzi na świecie :) Dzięki Witku i Justynko!!!!! Dzięki wszystkim tym, którzy się w to zaangażowali !!!!!!!!!!! Wielki ukłon!!! :)

Tekst - Jolanta Burnos
Zdjęcia - Tychołazy

 

Dodaj komentarz
Script logo