Sudety: Kowadło - Rudawiec - Śnieżnik
Dnia 17.09.2016 roku w Stroniu Śląskim na parkingu przy Biedronce spotkało się 40 osób , które dotarły tu swoimi samochodami. Wspólnie przejechaliśmy do miejscowości Bielice, gdzie zostawiliśmy auta przy Leśniczówce i wyruszyliśmy zielonym szlakiem, by zdobyć najwyższy szczyt Gór Złotych. Pogoda jak na razie nam dopisywała i wędrowało się całkiem przyjemnie. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy na szczyt - Kowadło 989 m.n.p.m. Chwilę odpoczęliśmy, porobiliśmy zdjęcia i ruszyliśmy dalej. Postanowiliśmy trochę skrócić trasę i zamiast wracać się do Leśniczówki, zeszliśmy bardzo stromym zboczem na drogę, która prowadzi w kierunku najwyższego szczytu Gór Bialskich. Niestety pogoda się zmieniła - zaczął padać deszcz, który towarzyszył nam do samego szczytu - Rudawiec 1112 m.n.p.m. Zrobiliśmy szybko zdjęcia i zielonym szlakiem zeszliśmy do samochodów. Byliśmy już bardzo przemoczeni. Przejechaliśmy do miejscowości Kletno na parking w pobliżu Jaskini Niedźwiedziej. Bardzo padało - była ulewa. Zastanawialiśmy się jak pójdziemy dalej. Ale cóż - trzeba było iść. Zabezpieczyliśmy się więc pelerynami i kurtkami i ruszyliśmy mijając Jaskinię, przez Przełęcz Śnieżnicką w kierunku Schroniska na Śnieżniku. Droga nie była łatwa - cały czas pod górkę, w deszczu, a pod nogami kamienie, woda i błoto. w końcu około 18stej dotarliśmy na miejsce :) Po rozlokowaniu nas do pokoi i kąpieli mogliśmy zjeść pyszną obiadokolację. a potem to już siedzieliśmy przy kominku, przy stoliczkach popijając co kto chciał, żartując i śmiejąc się. Podziwialiśmy też stadko sarenek za oknami ... a potem to całe schronisko spowiła mgła, a w nocy słychać było odgłosy zwierząt z lasu. Tylko mały, czarny schroniskowy kotek spał sobie smacznie w fotelu :)
18.09.2016 roku w niedzielę rano po zjedzeniu śniadania wybraliśmy się zdobyć kolejny szczyt do Korony Gór Polskich - Śnieżnik - 1425 m.n.p.m. w Masywie Śnieżnika. Na szczęście nie padało - tylko na szczycie była gęsta mgła. Po zejściu do schroniska - każdy na resztę dnia miał czas wolny i mógł zrobić z nim co zechciał. Zanim każdy wyruszył w swoją stronę Przewodnik Marek wręczył kolejną odznakę naszemu dzielnemu Mateuszkowi, który wytrwale wędruje po górach ze swoją wspaniałą mamą Anią:))) Były gorące brawa i "Sto lat" . Po tym część Tychołazów pozostała w schronisku, a część zeszła do Kletna. Co niektórym udało się zwiedzić Jaskinię Niedźwiedzią. Co niektórzy zjedli przepyszne racuchy z jagodami i śmietaną w schronisku na Jagodnej :) w każdym razie wieczorkiem wszyscy szczęśliwie dojechali do domów :)
Kolejny udany, wspaniały wypad w góry.... i mimo to, że padał deszcz, było cudownie.... bo ekipa zgrana i ludzie fantastyczni, którym żadna pogoda nie straszna, a przygody mile widziane.... :)
Do następnego kochani :)
Tekst - Jolanta Burnos
Zdjęcia - Tychołazy