Mała Panew - spływ kajakowy
Dnia 11 lipca spotkaliśmy się w Mikołowie obok Leroy Merlin na parkingu rano o godz. 7.20 i wyjechaliśmy dość sporą grupką do miejscowości Żędowice. Tam kierowcy zapakowali do samochodów większe bagaże, namioty i karimaty i zawieźli je na miejsce noclegowe. Wrócili busem. Podzielono nas na dwie grupy, dobraliśmy się parami i otrzymaliśmy kajaki i kamizelki. i wyruszyliśmy na niezapomnianą przygodę... :) Mała Panew zwana opolską Amazonką to prawy dopływ Odry ze źródłem w pobliżu Koziegłów, a do Odry wpływa w okolicach miejscowości Czarnowąsy. Charakteryzuje się różnorodnością otoczenia i jest rzeką meandrującą, czyli wije się przez pola i lasy województwa śląskiego i opolskiego. Trasa bardzo ładna widokowo, naturalne przeszkody na trasie szlaku w postaci przewróconych drzew, które są dziełem zamieszkałych na rzece bobrów stanowią dodatkowe atrakcje w czasie spływu. i tych atrakcji było aż za nad to... :) Poziom wody był raczej niski, więc Ci mniejsi gabarytowo mieli łatwiej. Natomiast Ci wagowo więksi mieli niezłą przeprawę - co chwilę osiadając na mieliźnie. Musieli kajaki przenosić, pchać lub ciągnąć... a jak już się udało nie wpłynąć na mieliznę to trzeba było uważać na wystające kłody i kamienie oraz powalone drzewa. Co niektórzy zaliczyli również wywrotkę... topiąc kajak, plecaki, a nawet komórki... :) Hej przygodo!!!!!!!!!! :) Emocji nie brakowało :) Adrenalinka na najwyższym poziomie utrzymywała się aż do samej przystani, a takiej ilości i różnorodności niecenzuralnych słów świat jeszcze nie słyszał :) Jednak wszystkim uczestnikom udało się szczęśliwie dopłynąć po ok. 6-8 godzinach do przytani Amazonka w miejscowości Kolanowskie. Tam rozbiliśmy namioty na polu biwakowym, mogliśmy się wykąpać i odpocząć. Wieczorkiem był grill - kiełbaski. a nawet tańce :)
Następnego dnia większość grupy znów popłynęła sobie kajakami. a ta mniejszość poturbowana i obolała po wczorajszych wyczynach pozostała na biwaku i regenerowała siły... Przez cały czas dopisywała nam pogoda i pięknie świeciło słoneczko. Dla niektórych była to przygoda życia i nigdy jej nie zapomną :) choć nawet ponieśli straty zdrowotne i materialne :) Bo z Tychołazami można wszędzie, nawet na koniec świata :)
Tekst - Jolanta Burnos
Zdjęcia - Tychołazy