Beskid Żywiecki - Hala Boracza
Dnia 4 grudnia 2016 roku wybraliśmy się - grupą „Tychołazów” w ilości 23 osób pociągiem do stacji Rajcza. Stamtąd niebieskim szlakiem wędrowaliśmy w kierunku Hali Boraczej, a wokół rozpościerała się sceneria niczym z Baśni o Królowej Śniegu. Pogoda cudowna, wymarzona – świeciło słonko odbijając promyki od grubej warstwy czystego śniegu. Przecieraliśmy szlak idąc gęsiego, jeden za drugim i co chwilkę ktoś lądował w zaspie. Nogi zapadały się nam po uda i czapy śniegu spadały na głowy z drzew, ale śmiejąc się przedzieraliśmy się dalej. Wędrówka trwała dłużej niż się spodziewaliśmy. W końcu zmęczeni, mokrzy i zmarznięci dotarliśmy do Schroniska. Tam mogliśmy zjeść coś ciepłego, napić się. Dostaliśmy też karteczki z życzeniami mikołajkowymi. No i ruszyliśmy w dalszą drogę zielonym szlakiem w kierunku Milówki. Na szczęście droga była w miarę przetarta i szło nam się już lepiej. Zmarzliśmy jednak na peronie czekając na opóźniony pociąg i spijając ostatnie kropelki magicznych substancji, które mogły by nas rozgrzać. Pociąg oczywiście nadjechał i zawiózł nas szczęśliwie do Tychów i okolic. Nasze szlaki nie były dziś łatwe, ale dla tych widoków bajecznych warto było się pomęczyć. W cudownych nastrojach i pełni pozytywnej energii wróciliśmy do naszych domów.
Tekst - Jolanta Burnos
Zdjęcia - Tychołazy